Wielkie korporacje czy mniejsze manufaktury - idealny pomysł na produkt, który każdy chce mieć
W znacznej mierze do pisania kolejnych postów inspiruje nas życie i inni ludzie oraz historię związane z meczami. Patrząc na pracę innych staramy się jak najwięcej nauczyć. Podziwiamy ludzką determinacje i dążenie do celu. Dziś rozpoczynamy cykl "Wielkie korporacje czy mniejsze manufaktury - idealny pomysł na produkt, który każdy chce mieć". Będzie on dotyczył produktów związanych ze sportem, a oferowanych przez małe "przedsiębiorstwa".
Mam nadzieję że przed nami i Wami, wiele ciekawych rozmów i artykułów, które napiszemy z przyjemnością. Bo poznawanie nowych ludzi jest jak podróż, która nigdy się nie kończy. Na pierwszy ogień, czeka Was rozmowa z Karoliną - założycielką Go Hard or Go Home, jeśli jeszcze nie widziałyście produktów tej marki to zapraszamy do lektury.
Inspiracją było – samo życie... Krótko i na temat? Całe życie sport
był mi bardzo bliski, nie raz dostawałam w tyłek na boisku, wybijałam
palce, grałam z chłopakami bo tak – moim zdaniem- ma się silnego
przeciwnika i trzeba włożyć więcej wysiłku w to co się robi...Wtedy po
latach największa nagroda? Wygrywać z facetami i widzieć jak ich to
denerwuje.
Albo jesteś silna, zagryzasz zęby i walczysz albo wracaj sobie do domu i płacz do poduszki.
Również nazwa firmy odnosi się do tego co przeżył mój brat (często robi
projekty napisów dla nas) – w wieku 18 lat zaczął grać w Resovii,
bardzo ciężki treningi, mecze,wyjazdy, studia prawnicze... To co on miał
na barkach to jest naprawdę coś ciężkiego a zarazem uczyło życia. Jako
jedyny siatkarz Resovii ukończył z resztą studia prawnicze co wymagało
przeogromnego wysiłku z jego strony.
W 2008 roku w barwach Resovii zajął 4. miejsce w turnieju Final Four
Challenge Cup. W tym samym roku został powołany do kadry B Reprezentacji
Polski oraz potem w 2009 . W sezonie 2008/2009 został srebrnym a w
2009/2010 brązowym medalistą mistrzostw Polski.
2. Jak powstają Wasze produkty? Jest to pomysł po burzy mózgów czy każdy
z pracowników może zrealizować swoje projekty, czy też ściśle trzymacie
się pomysłu klientów?
Czasami coś co mi "urywa pupę" innym się nie podoba (patrz koleżanki z
ekipy, szefowi albo nasi fani i fanki). Innym razem totalnie zwariowany
projekt i jak ja to mawiam " im bardziej pokręcony" tym lepszy :) -
okazuje się strzałem w 10tkę!
Pomysły klientów – co do tego zawsze staramy się mieć w głowie od razu
wizję i jeżeli są to nasi stali klienci to oni nam od razu ufają – każą
robić " po naszemu" i zazwyczaj zawsze jest niespodzianka i radocha bo
do końca nie wiedzą jak to wyjdzie. Potem jak piszą: "Jest lepiej niż
sobie wyobrażałam" – My mówimy : "Yeep, punkt dla nas :)"
Ja kocham sobie robić napisy takie życiowe – mobilizujące. Ostatnio
nawet na etui od komórki sobie zrobiłam :D ale to już jest zboczenie
zawodowe :)) Reszta z ekipy lubi takie wredne napisy o tematyce
złośliwej :) Jest takie przysłowie: "Szewc w dziurawych butach chodzi" –
ale ono nas nie dotyczy :) Nawet nasze dzieciaki mają w szafach swoje
własne projekty – bardziej lub mniej mądre – ale to był ich wybór i my
to szanujemy :)
3. Skąd wziął się pomysł by to klienci wymyślali hasła na bluzy/bluzki
itp.? Czy uważa Pani że personalizowanie odzieży czy też biżuterii jest
symbolem ucieczki przed masówką?
Chęcią indywidualizmu, nie bycia kolejną kopią z sieciówki?
Jesteśmy bardzo nieliczną firmą, która sama robi napisy, nie posługuje
się drukarniami albo innymi takimi instytucjami. Robimy napisy nie
sitodrukiem a folią flex . To kolejny plus dla nas.
Pomysł na to żeby każdy sobie mógł sam decydować co chce mieć na swoim
ciuchu wziął się ... również z życia. Będąc osobą, która zawsze chciała
mieć coś innego, nie znosiłam jak pół szkoły latało w tym samym co ja.
Zawsze musiałam kombinować, szukać czegoś niepowtarzalnego na
internecie, po szmateksach czy w Lublinie, gdzie na wakacje zawsze
zabierała nas mama. W odwiedziny do rodziny... a kończyło się siedzeniem
na boiskach i lataniem po sklepach a nie z dziadkami :) Ale oni to
rozumieli i to jest piękne :)
Nasza firma chce zrozumieć klienta i dlatego daje mu pole do popisu.
Może wybierać z naszych projektów albo sam coś zmajstrować i nam to
opisać, namalować a my już zajmiemy się resztą :)
Jesteśmy ludźmi. Tyle tylko, że każdy tak naprawdę ma swój rozum, lubi
coś innego i to środowisko w jakim żyjemy i przebywamy ma na nas
największy wpływ. Są ludzie którzy nie mają potrzeby wyrażania się
poprzez ubrania, to zazwyczaj właśnie klienci sieciówek.
Są też tacy, którzy – tak jak ja będą czekać na sweter (z ogromnym
królikiem Bugs'em) 2 miesiące zanim z Chin mi przypłynie. I nie chodzi o
to, że z Chin a o to, że gdzieś go zobaczyłam i zagnieździł mi się w
głowie do tego stopnia, że po prostu MUST HAVE.
Ludzie, którzy mają odrobinę kreatywności we krwi chcą kreować swój wizerunek przez ciuchy.
Ubrania- takie zwykłe rzeczy a zarazem niezwykłe. Czasami od jednego
głupiego t-shirtu zaczyna się nowa znajomość... ostatnio na spotted
czytałam post: Szukam chłopaka w tej koszulce, było dodane foto a na
nim od tyłu facet w koszulce z napisem JEZUS i numer 33.
Padłam :D
4. Jak Pani myśli, dlaczego duża część produktów jest o tematyce sportowej?
Bo kochamy sport, staramy się zrozumieć ludzi , którzy też to kochają. I to jest piękne. Tylko z miłości rodzą się piękne rzeczy... tak jak i najlepsze projekty napisów :)
5. Jaki zrobiliście najbardziej „odjechany” projekt który sprawił Wam najwięcej radości?
Hahaha. Odjechany? Sporo tego. Ale numer 1 to chyba napis na buzie dla diakona: Bóg jest ze mną....
a pod szyją majstrowałyśmy na bluzie coś a'la koloratka :D Wyszło miodzio :)
A co sprawiło najwięcej radości - to naprawdę każde foto od klientek, każda wiadomość, że są zadowolone no i ... Siatkarze z reprezentacji, którzy nie raz mówili , że podobają się im nasze projekty :) Również piłkarz - Karol Linietty z Lecha Poznań latający w naszych bluzach :D
W Telewizji jak mecze oglądamy i jak widzimy klientki w naszych ciuchach – pach jedną – dwie – trzy – ooo patrz kolejna :D i tak wyliczamy :) Czasami to jest przyjemniejsze niż samo oglądanie siatki :D
6. Co było dla Pani największym sukcesem?
Aż się łezka w oku kręci bo to ciężkie pytanie... Chyba to, że robię w życiu to co sprawia mi frajdę i jest równocześnie moją pracą :)
7. Na Waszym profilu facebookowym „Go hard or go home” możemy znaleźć mnóstwo konkursów, czy to jeden z filarów reklamy Waszych produktów?
Konkursy są na prawdę często. Robimy je dobrowolnie, mając w głowie słowa: "karma wraca" ... patrząc na to, że przez ponad 2 lata zebrałyśmy ponad 40 tysięcy realnych, prawdziwych ludzi u nas na profilu – wydaje mi się, że to jest właśnie dzięki tym konkursom oraz temu, że w pewnym sensie ludziom się chyba ( oby:) ) mam nadzieję, podoba to co robimy.
8. Co jest dla Was najbardziej satysfakcjonujące w pracy i tworzeniu nieszablonowych projektów?
Że klientka, która chce np: coś osobistego mieć na bluzie albo motto życiowe – za każdym razem jak ubierze tą bluzę i popatrzy na to, to w głowie zadzwoni dzwoneczek i albo przypomni sobie z czym jest związany ten napis albo zaciśnie zęby i będzie dawać z siebie wszystko ( bo taką rolę mają motywujące hasła:)
A jeżeli ktoś jej powie, że ma godną bluzę to kolejny punkt niepisany dla nas :)
9. Jakie macie plany na przyszłość? Może nowe produkty? Skarpetki?
Plany...Wariaty nie planują :) ... Trzeba czasami być wariatem, płynąć pod prąd a nie z nim, robić coś co inni uważają za szaleństwo – wierząc że robi się dobrze. Z czasem utwierdzasz się w przekonaniu, że droga jaką wybrałaś jest słuszna.
Nie lubimy planów bo wolimy spontany, czasami mamy tak, że coś jest zaplanowane a okazuje się,ze ta robi to... tamta się wzięła za projektowanie czegoś innego a tu jest pińcet rzeczy ważniejszych ale, że akurat ma się umysł taki jak reaktor, że się nie da go uspokoić tylko zawsze kilka procesorów działa to najlepiej jest pobuforować ( jak to mówimy).
I to jest tutaj najważniejsze.
Bardzo, bardzo dziękujemy założycielce Go hard or go home za współpracę w I odcinku cyklu. Dla nas to była prawdziwa przyjemność i debiut w prowadzeniu rozmowy/wywiadu na odległość.
Oceńcie sami. Zapraszamy do komentowania.
A Wy posiadacie produkty Go Hard or Go Home? Galerie produktów znajdziecie na fejsbukowym profilu tutaj. Wszystkie ceny znajdziecie tutaj
Go hard or go home organizuje konkursy w których można wygrać firmowe produkty. Odzież jest personalizowana, jeśli macie pomysly na bluze/bluzke itp napiszcie do Go hard or go Home, na pewno zrealizują Wasze marzenia.
Dziękuje bardzo właścicielce galerii artystycznej przy ulicy Tuwima 31 w Łodzi, która pozwoliła nam zrobić zdjęcia na terenie galerii.
Post nie jest w żaden sposób sponsorowany.
Pozdrawiamy
Mili & Roja
Mam bluzę i kilka koszulek-są świetne :D
OdpowiedzUsuńhttp://oczymakibica.blogspot.com/
Głównym założeniem powstawania blogów jest dzielenie się wiedzą. Fajnie, że ten jest taki naszprycowany.
OdpowiedzUsuń