A my tak łatwo palni, tak śmiesznie mali... To już 9 lat....

10:39 Z pasji z miłości 0 Comments

Miała się  dziś pojawić notka z meczy reprezentacji w Łodzi, ale na to będziecie musieli zaczekać jeszcze trochę (prawdopodobnie do piątku).

16 września 2005 roku, ten dzień już na zawsze zmienił polską siatkówkę. Zapytacie pewnie co się wtedy wydarzyło. Nie było żadnej spektakularnej wygranej Polaków. Tego dnia nikt nie miał powodów do radości. Tego dnia odszedł siatkarz, który miał całe życie przed sobą, miał plany, marzenia, życie stało przed nim otworem.

Był jednym z  najbardziej utalentowanych siatkarzy w reprezentacji Polski. Zdzisław Ambroziak mówił o nim, parafrazując, siatkarz o stratosferycznym zasięgu. Miał wszystko co potrzebne było do wielkiego grania, talent, umiejętności i ogromną wolę walki, zabrakło  mu tylko jednego, czasu, aby móc to wszystko pokazać na boisku. 

Dla wielu kibiców, szczególnie tych młodszych, Arek Gołaś jest znany tylko z fotografii lub opowieści innych, którzy mieli przyjemność go znać i grać z nim, czy to w klubie, czy to w reprezentacji, ale już dla wszystkich pozostanie w pamięci.

Swój ostatni mecz rozegrał na Mistrzostwach Europy, Polacy pokonali wtedy Portugalię 3:0, i zajęli 5 miejsce. Czasu na odpoczynek było niewiele, za kilka dni miał rozpocząć sezon życia we włoskiej lidze, razem z niedawno poślubioną żoną jechali po jego marzenia. Nie dojechali, a przynajmniej nie razem. Na austriackiej autostradzie doszło do wypadku samochodowego, samochód prowadzony przez kobietę uderzył w ścianę dźwiękochłonną, jechali nim Agnieszka i Arek Gołaś. Siatkarz zginął na miejscu, a jego żonę przewieziono do szpitala.

3 grudnia 2006 w czasie dekoracji wicemistrzów świata polscy siatkarze wyszli w koszule z numerem "16" na plecach i nazwiskiem człowiek, który gdyby tylko żył stałby razem z nimi na podium. W czasie tych mistrzostw to była jedyna reprezentacja, która w swoim składzie miała 13 zawodników, bo Arek był cały czas z nimi. 

Dziś Polacy grają z Brazylią, wygrajmy ten mecz panowie, zróbmy to dla Arka, on na pewno ogląda. Dziś, jak podczas każdego meczu będziecie mieć najwierniejszego kibica, który ma chody u samego Pana Boga, bo dziś nie tylko dobra gra będzie potrzebna, ale także ogrom na wiara, że ten mecz uda się wygrać.

Oby tej wiary nie zabrakło polskim siatkarzom, i na boisko stanęli jak równy z równym , i po pięknej walce wygrali to spotkanie. Pokażecie tym, że wciąż pamiętacie.



Pozdrawiam, Mili.

0 komentarze :